Powered By Blogger

sobota, 25 lipca 2015

Crowdfunding w 1000 znakach

W poprzednim poście pokazałem co mówią inni  o Crowdfundingu, a dzisiaj pokażę również, co piszą inni, na ten własnie temat. Zamieszczam krótki ale ciekawy artykuł ze strony Wethecrowd
link: http://wethecrowd.pl/crowdfunding-w-1000-znakach/




Niedawno kolega (z Mintu.me) zwrócił się do nas z prośbą o stworzenie definicji crowdfundingu a’la WE the CROWD. Zasada była taka, że mieliśmy się zmieścić w 1000 znakach. Ale jak to w zdrowych demokracjach opartych na pluralizmie bywa (a przynajmniej tych dwuosobowych) – przygotowaliśmy dwie alternatywy. Ostateczny wybór pozostawiliśmy pismu „F5″.

BFM

Crowdfunding nie zasłużył sobie na naukowe i formalne definicje, które nijak nie przybliżają ludziom istoty tego zjawiska. Zalewanie ich bełkotem pokroju: “Jest to alternatywna metoda pozyskiwania kapitału oraz instrument walidacji projektów w celu wprowadzenia ich na rynek…” itd. jest nieumyślnym wycinaniem “CROWDu” z crowdfundingu.
Crowdfunding to środkowy palec pokazany staremu, odgórnie narzuconemu porządkowi biznesowemu, w którym ludzie mający fajny pomysł musieli iść na kompromisy, aby móc go zrealizować. Crowdfunding oddaje tę władzę w ręce Tłumu – to konsumenci udzielają projektom “wotum zaufania” swoimi pieniędzmi, nie ludzie w garniturach, myślący przez pryzmat wskaźnika ROI. Dobry pomysł liczy się tu bardziej niż dobry PR, sieć społecznościowa jest ważniejsza niż sieć powiązań biznesowych, a projektodawca rozlicza się przed Tłumem i nikim więcej. Finansowanie przez Tłum to kapitalizm dla 99%. To demokratyzacja mecenatu. To zaczątek CROWDonomii, w której inicjatywy realizowane są przez Tłum i dla Tłumu.
Dlatego właśnie “Tłum” tak dumnie stoi w naszej nazwie. Zupełnie jak “My” przed nim.

MG

Crowdfunding najłatwiej jest określać poprzez to, czym nie jest i czym nie może się stać. W odniesieniu do tego zjawiska, wydaje się to zupełnie naturalne, bo powstało ono właśnie z ducha sprzeciwu.
Finansowanie społecznościowe, mocniej: finansowanie poprzez Tłum, sprowadza się do usunięcia pośredników między twórcą a odbiorcą i zdemokratyzowania relacji panujących na wolnym rynku. Dobry pomysł liczy się tu bardziej niż dobry PR, sieć społecznościowa jest ważniejsza niż sieć powiązań biznesowych. Projektodawca rozlicza się przed Tłumem i nikim więcej. Crowdfunding oddaje władzę w ręce Tłumu – to konsumenci udzielają projektom “wotum zaufania” swoimi pieniędzmi. Finansowanie przez Tłum to kapitalizm dla 99%.
Przyszłość crowdfundingu to ciągła ekspansja na kolejne obszary życia i gospodarki. Crowdfundować można wszystko – od filmu czy płyty, przez festiwal, po kampanię wyborczą. Cyfrowy Tłum staje się kluczowym konsumentem i ważnym lobby – widać to po ilości zrealizowanych kampanii, po szumie medialnym wokół nich i po tempie w jakim kolejne kraje przyjmują pro-crowdfundingową legislację.

PS. Wygrała wersja MG… ale WtC za obowiązujące uznaje obydwie. ;) Zgłaszajcie swoje propozycje w komentarzach! Może razem uda nam się sklecić coś jeszcze bardziej pomysłowego.
==========
Czas przyjąć, że nie jest to jakieś niszowe zjawisko, ale rozwijający sie dynamicznie przemysł
Ryszard Musiał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz