Ale to nie tylko firmy w tym uczestniczą. Jeszcze większa dynamika takiego finansowania swoich przedsięwzięć jest wśród pojedynczych mieszkańców tych państw, czyli osób fizycznych. A skąd się to wzięło?
Za kolebkę Crowdfundingu uznaje się Stany Zjednoczone Ameryki. Tam właśnie połowie 1885 roku kryzys gospodarczy i brak środków spowodował opóźnienia, co więcej stanowił zagrożenie ukończenia budowy Statuy Wolności. Dzięki zbiórce w której uczestniczyło 160 000 obywateli USA , zebrano wtedy równowartość dzisiejszych 2 000 000 $. Również w USA
Barak Obama finansował swoją I kampanię prezydencką poprzez zbiórkę finansów na zasadach finansowania społecznościowego
W Polsce legalność Crowdfundingu została nawet potwierdzona ustawą. Podpisał ją w dniu 01.04.2014 Prezydent B. Komorowski. Ustawa mówi, że na przygotowanie i przeprowadzenie
zbiórki nie trzeba urzędowej zgody. To obywatele będą decydować, czy cel zbiórki jest wart ich poparcia.
A Polacy bardzo chętnie korzystają z tego rozwiązania. Przykładem dwa portale internetowe: polakpotrafi.pl oraz wspieram.to. O ich skuteczności świadczą zebrane sumy. Ale portale te nie pozyskują zainteresowanym darczyńców, lub jeśli wolisz - donatorów.. Są tylko platformą kontaktową, miejscem publikacji pomysłów, przedsięwzięć biznesowych poszczególnych osób.
Ale to te osoby poprzez skuteczne publikacje w internecie i nie tylko w internecie swojego projektu biznesowego muszą pozyskać darczyńców. Więcej- muszą ich w jakiś sposób, co prawda nawet w sposób bardzo symboliczny, ale muszą wynagrodzić. Okazują w ten sposób swoja wdzięczność za pozyskane datki na swój cel. A osób bezinteresownie wspomagających w ten własnie sposób poczynania innych jest naprawdę dużo.
Pieniądze spływają na konta wskazane przez portale, i są wypłacane pod trzema warunkami.
Zostanie zebrana cała zakładana na starcie kwota. Zostanie zebrana w ustalonym przez dany portal terminie. Odbiorca zostawia portalowi określoną z góry, liczoną w procentach kwotę z zebranej sumy, czyli tzw „frycowe“.
Na plus trzeba zaliczyć to, że jeżeli suma darowizn w danym projekcie przekroczy zakładaną wysokość i to nie ważne jak bardzo, to zainteresowany ją otrzyma. Oczywiście po wcześniejszym uwzględnieniu opłat operacyjnych. A jak nie nie pozyska zakładanej na starcie sumy, nie dostaje nic, a datki zostają odesłane darczyńcom. Na dzisiaj to tyle na ten temat.
W następnym wpisie przedstawię Ci rozwiązanie dające możliwość realizacji Twoich pragnień i celów w sposób bardzo podobny do wymienionych powyżej. Rozwiązanie podobne, ale dużo bardziej przyjazne dla Ciebie i co ważne nie wymagające żadnych opłat od zebranego przez Ciebie kapitału czyli non profit.
Ryszard Musiał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz